niedziela, 30 marca 2014

10. Co się tu dzieje?! cz. 2

-Hy? – dziewczyna nic nie rozumiała. O czym on mówił? Przecież Ikari była postacią stworzoną przez nią, a nie nią samą!
-Wszystko dobrze? – zapytała przyjaciółka.
-T-tak. Idź. Ja muszę coś z nim załatwić.



-Czyli mam rozumieć, że to nie moja twórczość, tylko moje wspomnienia? Czemu nic więcej nie pamiętam? I kim ty jesteś? – Ikari była po długiej rozmowie z nieznajomym.
-Na razie powinno ci wystarczyć, że jestem jednym z missin-nin z Wioski Ukrytej w Liściach.
-Dobra, za wiele mi to nie mówi. Ale mam jeszcze inne pytanie – jak to się wszystko wydarzyło? – po tym jak skończyła, w jej głowie zabrzmiało zdanie: „W tym momencie pojawił się Sasuke…”
-To moja wina. Chciałem udowodnić twojemu ojcu, że to, co kiedyś mi powiedział, nie jest do końca prawdą.
-Ale co?
-Powiedział mi kiedyś, że zemsta do niczego nie prowadzi. Ja mu odpowiedziałem, że na pewno zmieniłby zdanie, gdyby stracił kogoś bliskiego.
-I dlatego, kiedy znalazłeś taką osobę, postanowiłeś mu to udowodnić, prawda?
-Tak.
-Ale jak to wyglądało?
-To musisz sobie sama przypomnieć, żebym wiedział, że jesteś przygotowana, żeby się spotkać ze swoim tatą.

-Dobra, to co się stało po moim zniknięciu, Sasuke?

Dzisiaj notka trochę krótka, bo jestem na wycieczce. Gomen. 
Mam nadzięję, że jednak się podobała. Czekam na komentarze :)

środa, 26 marca 2014

9. Co tu się dzieje?! cz. 1

Nagle dziesięcioogoniasty, wbrew oczekiwaniom, rzucił się na Madarę. W tym czasie Ikari szybko zmieniła się w wilka i korzystając z zamieszania pozwalniała Naruto, Brewkę i Irukę. Następnie wróciła do swojej postaci i tak jak reszta, obserwowała walkę Juubi’ego z członkiem klanu Uchiha.
-„Można by dołączyć, Kurama!” – przekazał swojemu bijuu Naruto.
-„Z przyjemnością!” – odpowiedział dziewięcioogoniasty.
Od tego momentu walka była coraz ciekawsza. Bijuu walczyły z Madarą, dając z siebie wszystko. Reszta osób też im pomagała, ale byli takim jakby „dodatkiem”.
W końcu jednak im się udało (tym razem upewnili się, że Madara jest martwy, żeby nie było tak, jak z Obito). Wszyscy byli jednak okropnie zmęczeni. Bijuu wróciły do swoich jinkuurikich, którzy po tym manewrze mieli trochę więcej sił. Ale tak, czy inaczej było już po wszystkim. Można było odetchnąć. Ale jak się kilka minut później okazało, tylko chwilowo.



W tym momencie pojawił się Sasuke…

Co mógł zrobić? Co zrobił?

Nastolatka siedziała razem ze swoją najlepszą przyjaciółką przed salą, w której za chwilę miały mieć lekcje. A ją, jak na złość, opuściła wena.
-Jeszcze tylko angielski i do domu… - zaczęła, widząc to Shisami (to ta przyjaciółka).
-O tak. Choć najchętniej to w ogóle poszłabym teraz, omijając tą lekcje… Ale no cóż, trzeba.
-Tak, niestety. Najchętniej to w ogóle by się nie przyszło.
W tej chwili obie westchnęły tak głośno, że gdyby nie dzwonek na lekcje, to usłyszałaby je połowa gimnazjum.



-No proszę, jeszcze trochę, a bym cię nie rozpoznał.
Gdyby nie to, że ten głos był tuż obok dziewczyny, nawet nie zwróciłaby na to uwagi. Tylko, że akurat to zdanie było skierowane do niej.
W tamtej chwili wracała z Shisami po jakże nudnej lekcji angielskiego. I akurat w tamtej chwili ktoś musiał ją zaczepić!
Odwróciła się i zobaczyła chłopaka (w sumie chyba już mężczyznę) wyglądającego na 18-19 lat. Wyglądał jej dziwnie znajomo, ale nie mogła sobie przypomnieć, skąd.
-Przez te trzy lata bardzo się zmieniłaś. – kontynuował nie widząc chyba jej wyrazu twarzy.
-Chyba mnie pomyliłeś z kim innym – odpowiedziała, nie rozumiejąc o co chodzi.

-Nie pomyliłem – nadal stał przy swoim – wiem, że ty mnie nie pamiętasz i wiem też, że tak naprawdę nie pamiętasz nic sprzed tych trzech lat. Czasów, kiedy „przeprowadziłaś się” z Japonii do USA. Na tą chwilę znam cię lepiej, niż ty sama…- w tym momencie nachylił się do jej ucha i szepnął: - …Ikari

I jak? Podoba się Wam nowy wygląd bloga? Jakie wrażenia po notce? Czekam na wasze komentarze :)

sobota, 22 marca 2014

8. Madara nadchodzi cz. 2

-To było zbyt łatwe. – rozległ się głos Madary. Z triumfem patrzył na uwięzionych przez niego Naruto, Gai i Irukę oraz opadłego z sił, ale wciąż wolnego Kakashi’ego. Członek klanu Uchiha zamierzał zabić go jako pierwszego. Skupił w sobie potrzebną na to chakrę. Uwięzieni popatrzyli na to z obawą. Za to sam Hatake nie wykazywał żadnych uczuć. Jak zwykle opanowany. Nawet w obliczu śmierci.
Nagle na Madarę rzucił się wilk. Jednak bardzo dziwny. Z dziewięcioma ogonami. Członek klanu Uchiha odepchnął go od siebie. Wyglądało na to, że zwierzę ponownie się na niego rzuci, ale zamiast tego zmieniło się w Ikari. Wokół niej widoczny był płaszcz chakry Juubi’ego.
-Wszystko dobrze? – zapytała Kakashi’ego, pomagając mu wstać.
Jednak nagle jej ojciec znalazł się w kuli, która zaczęła się zmniejszać. Młoda shinobi wiedziała, czyja to sprawka (czytaj: sprawa). Spojrzała gniewnie na Madarę.
-Wypuszczę go tylko, jeśli oddasz mi swojego biuu. – odpowiedział uśmiechając się złośliwie.
-Nie rób tego! – zakazał Kakashi.
-„Co mam zrobić?” – dziewczyna zapytała Juubi’ego.
-„Najlepiej nie odpowiadaj Madarze. Tylko mnie wypuść (ale nadal bądź moją jinkuuriki), a sama udaj, że spełniasz jego żądania.”
-„Czyli mam udać, że umieram?”
-„Dokładnie. We właściwym momencie go zaatakuję (oczywiście po tym, jak wypuści twojego tatę).”
-„To nawet może się udać.” – młoda shinobi zrobiła to, co kazał jej dziesięcioogoniasty. Kiedy ten podchodził do Madary, ta padła, udając, że traci siły.
-„Skup się na tym, żeby dobrze udać śmierć!” – pomyślała, nie wychodząc z roli. Kiedy Juubi był już w połowie drogi, Kakashi został uwolniony. Ten przypadł do Ikari, która wyglądała tak, jakby była o krok od śmierci.
-Mówiłem ci, żebyś tego nie robiła. – powiedział, starając się nie pokazywać głosem uczuć.
-Spokojnie – odpowiedziała dziewczyna ledwo słyszalnym szeptem – jeszcze nie wszystko stracone. – Kończąc to zdanie, lekko ruszyła ręką, pokazując na dziesięcioogoniastego, który był coraz bliżej Madary.
Tak w zasadzie to pierwszy akapit miałam dodać wczoraj razem z poprzednią notką, ale niestety się zamyśliłam i napisałam mniej :( Mam nadzieję, że notka się podobała :) Czekam na komentarze ;)

7. Madara nadchodzi cz. 1

Od razu uprzedzam, że nie do końca to będzie się zgadzało z zasadami w universum Naruto. Gomen.
-„Jakby wstąpiła w nich nowa siła!” – zdziwił się Iruka, widząc, że walczący, którzy dopiero co prawie padali, teraz z nową siłą atakują Obito. Walka po tym zdarzeniu zakończyła się dość szybko. To sprawiło, sensei przypomniał sobie o Ikari. – „Muszę ją odnaleźć i przypilnować, żeby wróciła ze względów bezpieczeństwa do akademii.” – to myśląc, ruszył w kierunku skał, koło których ostatni raz widział dziewczynę. Długo nie musiał szukać, bo kilka kroków przed nim leżała młoda shinobi. Była blada, jak ściana. Nie ruszała się. Nawet nie oddychała.
-Co się tu stało? – zza jego pleców rozległ się głos Kakashi’ego.
Naglę usłyszeli śmiech (o ile można to tak nazwać) Madary. Obaj pobiegli w stronę źródła dźwięku.
Kiedy już dobiegli, (zajęło im to bardzo mało czasu) zobaczyli Naruto i Brewkę próbujących pokonać dopiero co przybyłego Madarę. Niewiele myśląc, dołączyli do walki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Ech… - westchnęła cicho Ikari.
-„Zaczynasz żałować, że oddałaś im całą swoją chakrę?” – usłyszała głos Juubi’ego.
- „Nie. Dzięki temu udało im się pokonać tego zamaskowanego. Jedyne, co mnie dręczy, to fakt, że muszę czekać tu na tatę, mimo, że dopiero co się odnaleźliśmy.”
-„To czemu nie zostawiłaś sobie choć odrobiny tej chakry?”
-„Bo nie mogłam być dłużej żywa. I tak umarłam już godzinę wcześniej. I to tylko dlatego, że byłam tak zdeterminowana, sprawiło, że dostałam ostatnią szansę. Jednak im dłużej przebywałam wśród żywych, tym bardziej wzrastało prawdopodobieństwo, że już nie umrę. A moi bliscy i tak by umarli i nie mogłabym z nimi potem być.”
-„To mam pomysł. Jako, że tak samo, jak ty jestem martwy, mogę ożywić nas oboje bez tego ryzyka.”
-„Na pewno?”
-„Zaufaj mi. Wchodzisz w to?”
-„Ja…”
Sorki za dość długą przerwę, ale miałam trochę pracy z innym blogiem, na temat Naruto w The Sims 3 (gdyby ktoś był zainteresowany, to zapraszam: http://aknarutosims3.blogspot.com )
Mam nadzieję, że notka sie podobała :) Czekam na komentarze. :D

6. Już i tak nie żyję cz 2

Od razu chciałabym przeprosić za wszelkie niezgodności z anime i mangą, jakie pojawiły się lub będą pojawiać w czasie pisania, ale w czasie pisania tych notek nie wiedziałam o uniwersum Naruto tyle, ile było napisane w 62. tomie mangi, 10 pierwszych odcinkach anime i co mi opowiedziała przyjaciółka. Jeszcze raz, gomen.
W jednej chwili kamienie rozpadły się na miliony kawałków, a Obito wyszedł spod nich bez jednego draśnięcia. Cała czwórka ustawiła się do ponownej walki.
-Schowaj się, Ikari. – powiedział do dziewczyny Kakashi. Młoda dziewczyna posłusznie wykonała polecenie.
-„Gdyby nie był moim ojcem, to bym go olała!” – pomyślała wracając za skałę, za którą wcześniej była. Tam czekał już na nią sensei Iruka. – „No to będzie kazanie…”
-Zakazałem wszystkim opuszczać akademię.
-Tylko, że ja miałam tutaj coś do zrobienia.
-A co może mieć do zrobienia dwunastoletnia dziewczyna?
Ikari już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale nagle usłyszała podniesiony głos Obito:
-Tylko na to was stać?! Wyglądacie na zmęczonych, a ja wciąż jestem w pełni sił.
Dziewczyna pomyślała, że trzeba działać:
-Iruka sensei, trzeba im pomóc!
-My tu nic nie zdziałamy.
-Może pan nie, ale ja tak. – młoda shinobi pobiegła za inne skały, znajdując się poza zasięgiem wzroku. Wiedziała, co chce zrobić. I wiedziała, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić.
-„Niedługo będziesz wolny, Juubi.” – powiedziała do dziesięcioogoniastego.
-„Co zamierzasz zrobić?”
-„Oddać walczącym po naszej stronie całą moją chakrę. To akurat jest mi na rękę, bo jeżeli zostałabym żywa dłużej, wzrosłoby prawdopodobieństwo, że nigdy nie umrę.”
-„To weź też moją”
-„Na pewno?”
-„Tak”
Mam nadzieję, że notka się spodobała :) Czekam na wasze komentarze ;) 

5. Już i tak nie żyję cz. 1

Zdyszana Ikari padła na ziemię. Mimo, że w walce pomogła jej reszta obecnych, była nie lada wyzwaniem. Kompletnie wykończyła siły młodej shinobi. Ale na jej szczęście już było po wszystkim.
-Coś mi tutaj nie pasuje. – przerwał panującą od kilku sekund ciszę Naruto. Wszyscy popatrzyli na niego wypytującym wzrokiem. – Bo ten facet w masce mówił, że masz sharingan. – Tu wskazał na Ikari. – Ale ani w czasie walki, ani wtedy, kiedy to mówił, nie zauważyłem, że byś go miała.
-I zresztą od kiedy członek klanu Uchiha nazywa swoje Kekkei Genkai „wadą w genach”? – dodał Gai sensei.
-On tak nie nazwał sharingana, tylko to że mam go tylko na jednym oku. A przy okazji pokazuje się odpowiedź na poprzednie pytanie: nie zauważyliście go, bo dotąd widzieliście tylko moje prawe oko, które go nie posiada. – odpowiedziała dziewczyna.
-Jesteś bardzo ciekawym przypadkiem. – kontynuował Brewka. – Jeszcze nigdy w klanie Uchiha nie zdarzyło się, żeby ktoś urodził się tylko z jednym sharinganem.
-Bo ja nie należę do klanu Uchiha. – Ikari powoli wstała.
-Ale tylko klan Uchiha ma takie Kekkei Genkai. – spostrzegł Naruto.
-Już nie tylko. – Młoda shinobi uśmiechnęła się. – A tak dokładnie od dwunastu lat. I w sumie tan mężczyzna miał po części rację. Tylko moje Kekkei Genkai jest bardziej anomalią genetyczną, niż „wadą w genach”.
-Co masz na myśli? – zapytał Kakashi.
-Przecież, żeby to  w ogóle było możliwe, trzeba mieć jako rodzica kogoś, kto ma tylko jednego sharingana i też na lewym oku! – dołączył Gai.
-A jeśli nawet nie musiało być na lewym oku, to i tak pozostają tylko dwie takie osoby i raczej nie sądzę, żeby którakolwiek z nich miała dziecko. Prawda, sensei Kakashi? – dodał Naruto.
W jednej chwili zapadła cisza. Cała trójka oczekiwała na odpowiedź. Jednak zamiast niej usłyszeli inne pytanie, skierowane do dziewczyny:
-Masz na imię Ikari, prawda?
Młoda shinobi wiedziała, że to pytanie ma drugie dno. I wiedziała, jakie. Zrozumiał! Zrozumiał, że ona jest jego córką!
-T-tak – odpowiedziała drżącym głosem. Nie do końca w ten sposób wyobrażała sobie tą chwilę, ale i tak, wiedziała, że to jej najpiękniejsza chwila w całym życiu. Już chciała pobiec i go uściskać, kiedy nagle rozległ się najmniej spodziewany głos w tym momencie:
-Myśleliście, że jak przygnieciecie mnie paroma kamyczkami, to już nie żyję?

I jak? Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Jak się sprawy dalej potoczą?
Czekam na wasze komentarze :)

4. Nikt mi nie przeszkodzi! cz. 2

-Ikari! – dziewczyna usłyszała głos, który krzyżował jej plany. Odwróciła się i zobaczyła biegnącego w jej stronę sensei’a Irukę.
-„Nie teraz!” – pomyślała przestraszona. – „Jestem już tak blisko! No cóż, nie mam innego wyjścia… JUTSUWILKA!”
Młoda shinobi złożyła ręce w znak tygrysa, przybrała postać wilka i skoczyła na dół. Lądując natychmiast przybrała normalną postać i stanęła za walczącą trójką (bardziej z lewej strony), opanowując chęć, żeby przylgnąć do ściany i udać, że jej nie ma. Jednak wiedziała, że to jeszcze bardziej zwróciłoby na nią uwagę Obito. Tylko jedno pominęła – już samo jej wejście ściągnęło uwagę. Toteż kwestią czasu było usłyszenie słów zamaskowanego:
-Kogo my tu mamy?
-„Już po mnie.” – pomyślała w jednej chwili Ikari – „Trzeba było nie skakać, tylko wrócić z sensei’em Iruką i spróbować kiedy indziej!”
-Widzę, że należysz do klanu Uchiha? – zapytał Obito.
-„Czyli aktywował mi się sharingan! A on to zauważył…”
-Jednak sharingan nie jest u ciebie całkowicie rozwinięty. Widocznie miałaś drobną wadę w genach.
-„Wadę w genach?! Ja mu zaraz pokarzę „wadę w genach”!” – to myśląc, dziewczyna zacisnęła pięści. Postanowiła, że zaczeka na atak i w pełni wykorzysta możliwości swojego „błędu w genach”.
-Może dołączysz do mnie i do Madary? – młoda shinobi w życiu nie spodziewała się takiej oferty. To ją momentalnie zbiło z tropu. Podejrzana propozycja…
-Nigdy – wycedziła przez zęby w odpowiedzi.
-Jak chcesz. Będziesz tego żałować. – odpowiedział zamaskowany. Walka między nimi była już pewna.

Jak potoczy się dalsza walka? I czemu sharingan Ikari został nazwany wadą w genach? Czekam na wasze komentarze! :)

3. Nikt mi nie przeszkodzi! cz. 1

Ikari powoli otwarła oczy. Znajdowała się w tym samym miejscu, co poprzednio. Walka wciąż trwała, jednak już bez dziesięcioogoniastego.
-„Czyli to, co zrobiłam jakoś pomogło…” – pomyślała dziewczyna. – „Tylko czemu straciłam przytomność?”
Młoda shinobi powoli wstała, podpierając się skałą. Naraz poczuła silny ból w prawej dłoni. Spojrzała na nią. Zobaczyła pieczęć dziesięcioogoniastego.
-„No to już wiem, gdzie się podział.” – zauważyła Ikari – „Teraz muszę tylko z nim porozmawiać.”
Dziewczyna skupiła się najbardziej, jak potrafiła. Wszystko, co widziała nagle znikło, a przed sobą zobaczyła swojego bijuu.
-Widzę, że mam przyjemność poznać swojego pierwszego jinkuuriki. – usłyszała głos Juubi. – Bardzo mnie to cieszy.
-To sarkazm?
-Skąd. Czemu tak sądzisz?
-Nie sądzę, żeby jakikolwiek ogoniasty cieszył się, że nie jest na wolności.
-Tylko ja jestem inny. Wiem, jakie korzyści są związane z przebywaniem w człowieku.
-Niby jakie?
-To, że nikt wtedy przed tobą nie ucieka, ani nie atakuje, bo „widzi bestię”. A nawet gdyby osoba posiadająca bijuu była samotnikiem albo pustelnikiem, to i tak ogoniasty, który jest w niej zamknięty ma towarzystwo w niej samej.
-Czyli tu chodzi o kontakty z innymi?
-Dokładnie. Nawet nie wiesz, jak samotność może dokuczyć. Niektóre ogoniaste do tego dążą, ale jeśli to osiągną, nie będą szczęśliwe. Zacznie im brakować kontaktów z innymi. Coś o tym wiem.
-To czemu pomagałeś tamtemu w masce?
-Bo pomógł mi tu wrócić.
-Czyli wszystko jasne… Tylko co z tamtymi ogoniastymi, które stały się częścią ciebie?
-Już są wolne. Automatycznie je uwolniłaś, zamykając mnie w sobie. Nawiasem mówiąc, robiąc to wykazałaś się dużą odwagą.
-Zrobiłam to tylko po to, żeby chronić innych.

Jak się podobało? Czy faktycznie Juubi nie jest taki zły? A może to podstęp?
Czekam na wasze komentarze! :)

2. Mam cel cz. 2

Dziesięcioogoniasty miał zdecydowaną przewagę nad walczącymi: Naruto, Kakashim i Brewką. Widać było, że jeśli nikt nie nadejdzie z pomocą, bitwa zostanie przegrana.
-„Muszę coś zrobić!” – pomyślała Ikari. Nagle przypomniała sobie, na czym uczyła się czytać (w sumie nauczyła się tylko kilku znaków, ale jak na trzylatkę…). Był to zwój, który może nie nadawał się nauki, ale na pewno był lepszy niż inne książki, które miał jej tata. Jedyne, czego się nauczyła, było 10 znaków w pewnej kolejności. Nad nimi był rysunek przedstawiający dziesięcioogoniastego.
W tej chwili dziewczyna pomyślała, że jeśli coś może pomóc, to chyba tylko to. Przypomniała sobie, jakie to były znaki i jakie gesty powinna wykonać. Wzięła głęboki oddech. Wykonała znak smoka, po nim 8 kolejnych i zakończyła tygrysem.
Nagle poczuła, że traci siły. Oparła się o skałę, ale po całym ciele rozszedł się okropny ból. Ikari osunęła się na ziemię, tracąc przytomność.
Ta notka jest chyba jedną z moich najkrószych. Mam nadzieję, że jednak się podobała :) Jak myślicie, co się stało z Ikari? Czekam na wasze komentarze! ;)

1. Mam cel cz.1

Dwunastoletnia dziewczyna dobiegła do skały. Zza niej miała doskonały widok na rozgrywającą się właśnie walkę. A miała też nadzieję, że w końcu spotka się ze swoim ojcem. Od czasu pożaru, który miał miejsce dziewięć lat wcześniej. Kiedy ona i jej tata zostali rozdzieleni. Ikari próbowała wiele razy go znaleźć, ale zawsze coś stało jej na przeszkodzie: zajęcia w akademii albo jego misja. Aż w końcu, w czasie bitwy o wszystko, miała okazję go zobaczyć.
Długo się zastanawiała, czy on ją rozpozna. W zasadzie nie była już mała, trzyletnią dziewczynką, jaką ją najprawdopodobniej zapamiętał. Była już dziewczyną, która ukończyła akademię oraz należała do drużyny. Jednak ta nie była przy niej, ślepo posłuszna zakazowi sensei’a Iruki. Mimo, że zazwyczaj respektowała zakazy, młoda shinobi tym razem uciekła i udała się na pole walki. W czasie drogi miała kilka nieprzyjemnych spotkań, ale nawet to nie przeszkodziło jej w dotarciu do celu. Tylko, że teraz nie miała odwagi wyjść zza skały. Bała się. Teraz, kiedy jej marzenie było już tak bliskie spełnienia! A im dłużej się zastanawiała, tym bardzie wzrastało prawdopodobieństwo, że zostanie przyłapana…
Ikari jeszcze raz pomyślała, jak będzie wyglądać ta długo wyczekiwana chwila. Jednak możliwości było tak wiele… zwłaszcza, że najprawdopodobniej on jej nie rozpozna. W końcu w ciągu tych dziewięciu lat zmieniły jej się rysy twarzy, a jej włosy nie sięgały już do końca szyi, ale były dużo dłuższe (do łokci).
-„Może lepiej pójść do taty po walce?”-zaczęła myśleć młoda shinobi. - „Przecież i tak mu tylko przeszkodzę…” – odwróciła się w kierunku pola bitwy. Zbladła.
I jak? Mam nadzieję, że podobała wam się ta notka. :) Jak myślicie, co zobaczyła Ikari? 
Kolejna notka w przyszłą środę :) Czekam na wasze kometarze!

0. Początek końca

Witam wszystkich! Pewnie niektórzy z was czytali już mój poprzedni blog o pingwinach, który dość niedawno przestałam pisać. Jednak przedstawię się tym którzy mnie nie znają. Mam 14 lat i jestem wielką fanką anime i mangi "Naruto".Moją ulubioną postacią jest Kakashi. Tutaj będę pisać opowiadania o pewnej dziewczynie, która w wyniku zbiegu zdarzeń staje się jinkuuriki dziesięcioogoniastego.
Nowe notki będę dodawać 2 razy na tydzień: w środy i soboty
Miłego czytania! :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trzyletnia dziewczynka bawiła się w najlepsze ze swoim tatą.
Nagle na zewnątrz domu rozległy się krzyki. Mężczyzna wybiegł z pomieszczenia, zostawiając córkę samą.  Mała przez pewien czas po prostu bawiła się i zajmowała się samą sobą, kiedy dla zabawy zrobiła znak tygrysa.
- Jutsu wilka! – krzyknęła dla żartu. Ku swojemu zdziwieniu zauważyła, że to zadziałało. Jednak nie potrafiła sprawić, że wróciłaby do swojej postaci. Zaczęła płakać.
Po chwili jednak do pomieszczenia wleciał duszący dym. Dziewczynka, niewiele myśląc, wyskoczyła przez otwarte okno. Na zewnątrz zobaczyła mężczyzn stojących pod oknem, którzy mieli za zadanie ją pojmać, kiedy by wyskoczyła z pomieszczenia. Jednak ci wzięli ją za psa i pozwolili uciec.
Dziewczynka schowała się w krzakach. Po chwili zauważyła duża grupkę shinobi, która broniła jej tacie wejścia do domu. Bardzo ciężko im było go utrzymać, dlatego przy najszybszej zdarzającej się okazji mężczyzna oberwał w krocze. Bezradnie patrzył na płonący dom, mając choć małą nadzieję, że jego córce udało się przeżyć. Po pół godzinie budynek runął. Do stojących koło ojca dziewczynki dołączyli ci, co stali pod oknami i cała grupa uciekła. Mężczyzna, ze złością w oczach pobiegł za nimi.
Mała ze strachem patrzyła na to, co się działo. Kiedy jej dom się zawalił, uciekła przestraszona w głąb lasu, bojąc się podejść do swojego taty. Bała się, że będąc wilkiem nie zostanie rozpoznana.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że notka się podobała :) Czekam na wasze komentarze!